13 LO w Szczecinie

  • Increase font size
  • Default font size
  • Decrease font size

...czyli megazabawa dla superbohaterów

 

To było popołudnie pełne niespodzianek, dobrej zabawy, humoru na poziomie, ale też chwili refleksji niepozbawionej smutku, bowiem żegnaliśmy naszych dobrych przyjaciół, którzy za kilkanaście dni piszą maturę.   
Trzeba uczciwie powiedzieć, że entuzjazm i podekscytowanie dniem pożegnania panował tylko wśród jego organizatorów. Maturzyści odnosili się do niego raczej sceptycznie, choć – pewnie, żeby nie robić nam przykrości – solennie obiecali, że nie zawiodą i będą na czas.
Godzina 18.00 – zaczynamy…  Jeszcze trwa gorączkowe ustawianie połączenia  z pokojami, które zostały zaaranżowane w klimacie cieszącej się coraz większą popularnością zabawy ESC Room.  Monika – nasza nieoceniona technik główna, ma jednak inne zmartwienie niż nawiązanie połączenia przez Skype,a. Próbuje ustawić wszystko tak, by można było nagrywać akcję w pokojach (marzył się jej reportaż). Wreszcie wszyscy zbierają się przy naszych ulubionych kanapach, skąd bohaterowie popołudnia zostali odprowadzeni (tak, tak – z przewiązanymi oczami) przez „Mistrzów gry” do pokoi nazwanych od tematu zadań: „Matura” oraz „Poszukiwacze”. Reszta pognała do sali telewizyjnej, aby śledzić zmagania obu grup.
O ile matura okazała się bułką z masłem (gracze wrócili po 15 minutach, choć mieli jeszcze drugie tyle na rozwiązanie zadań), to poszukiwacze mieli twardy orzech do zgryzienia, choć i oni zmieścili się w czasie. Oglądanie zmagań obu grup było świetną zabawą, ale jeszcze śmieszniej zrobiło się, kiedy mistrzowie gry opowiedzieli, jak wyglądały zadania, z kolei uczestnicy przyznali szczerze, że wydostali się z pokojów, „idąc na skróty”, to znaczy używając wobec kłódki siły mięśni, a także matematycznych obliczeń.
Niestety, maturzyści nie mogli liczyć na długi odpoczynek. Posileni czipsami i coca-colą  stanęli w obliczu kolejnego wyzwania: kalamburów, które związane były z życiem bursy i przysłowiami. Wśród tych pierwszych znalazły się m.in. hasła: „Przyjechała pani dyrektor”, „Komisja czystości”, „Zepsuta pralka”; druga grupa to m.in. „Drzeć z kimś koty”, „Baba z wozu, koniom lżej” czy „Pasuje jak wół do karety”. Nasi najstarsi koledzy okazali się świetnymi aktorami o niezwykłej inwencji twórczej, zwłaszcza wtedy, gdy prowadząca pozwoliła używać do przedstawienia haseł dźwięków.
Doskonale maturzyści wypadli w zabawie „Zakazane słowa” – choć prowadząca przygotowała bardzo podstępne pytania, na które trudno było odpowiedzieć inaczej niż „tak” lub „nie”, czyli w zakazany sposób, nie udało się jej nikogo przyłapać na pomyłce.
Podczas gdy wszyscy świetnie bawiliśmy się w sali telewizyjnej, w stołówce odbywała się profesjonalna sesja fotograficzna, wymagająca od organizatorów nie tylko talentu plastycznego i ogromnej cierpliwości, ale i błyskawicznego tempa pracy. Otóż każdy maturzysta fotografowany był na tle tablicy, na której widniał narysowany kredą charakteryzujący go atrybut. Powstały kapitalne fotografie, zwłaszcza że większość maturzystów wykazała także ogromny talent do pozowania.
Finał popołudnia okazał się bardzo wzruszający: maturzyści otrzymali wspaniałą infografikę, zapakowaną w kopertę opatrzoną specjalnie dla każdego napisanym wierszem. Teksty okazały się tak trafne, że nie było najmniejszego  problemu z rozpoznaniem osoby, dla której zostały napisane. I polały się łzy czyste, rzęsiste….
Impreza okazała się nad wyraz udana, skoro wśród komentarzy słychać było m.in.: „Świetny pomysł”, „Było całkiem fajnie”, „Dobrze się bawiłam”, „Super”, „Dziękujemy, włożyliście tyle pracy”. Bo pracy było co niemiara, ale czegóż nie robi się dla PRZYJACIÓŁ.

GALERIA: